sobota, 6 lutego 2016

Kiedy warto dopłacić do akcesoriów rowerowych?

  Przeglądając akcesoria dostępne w internetowych sklepach rowerowych bardzo szybko dostrzeżemy, że rozpiętość cenowa zazwyczaj jest bardzo duża. Lampkę rowerową możemy kupić za kilka lub kilkaset złotych. Podobnie rzecz się ma, jeśli chodzi o wszystkie inne rzeczy, które na co dzień ułatwiają życie kolarzowi. Warto zadać sobie jednak pytanie, z czego ta rozbieżność cenowa wynika?
Powody są dwa. Pierwszy to coś, co określam funkcjonalnością danego produktu. W lampce będzie to „moc” świecenia, a np. w liczniku – liczba funkcji. Drugim powodem jest zawsze konkretne logo konkretnego producenta danego wyrobu. Jeśli chcemy, by nasz podręczny zestaw imbusów był „markowy” musimy wydać więcej – proste. Skoro dowiedzieliśmy się już, z czego wynikają różnice cenowe, to teraz powinniśmy zadać sobie pytanie, kiedy warto dopłacić np. 10 zł i kupić nieco droższy produkt?

Z nie najwyższej klasy licznikiem spokojnie poradzimy sobie nawet na górskich szlkach

W mojej opinii wydawanie dodatkowych pieniędzy na akcesoria ma sens tylko wtedy, gdy wymiernie zwiększy nam to liczbę przydatnych nam funkcji. Jeśli stwierdzimy, że pomiar kadencji w liczniku to coś, co sprawi, że będziemy szczęśliwsi, to myślę, że wówczas warto wtedy wydać kilka złotych więcej. Z drugiej strony nie uważam, żeby jakiekolwiek logo na jakimkolwiek akcesorium było warte dodatkowych pieniędzy. Wszystkie tego typu wyroby w swej budowie są proste jak budowa przysłowiowego cepa. Najbardziej skomplikowane z nich zostały już wspomnie w niniejszym tekście. Lampka rowerowa to nic innego jak kilka żarówek zasianych bateriami. Licznik to bardzo prosty „komputerek”, który za pomocą dwóch czujek „liczy” ilość obrotów przedniego koła w określonym czasie, a następnie wykonuje na tej podstawie proste działania matematyczne, wyświetlając nam odpowiednie dane. Porównanie go do komputera, smartphona, czy też tabletu, na którym właśnie czytasz ten tekst jest jak porównanie kanapki z szynką, do obiadu w najdroższej Paryskiej restauracji. O złożoności imbusów, czy też skuwacza do łańcucha wypowiadać się nie będę, bo są to rzeczy trywialne i niewarte większej uwagi.

Czemu więc służy wydawanie większej ilości pieniędzy na produkt z jakimś „rozpoznawalnym” logo? Prawda jest brutalna... Takie działanie służy tylko podbudowywaniu naszego EGO. Kupimy sobie parę fajnych gadżetów, z kilkoma fajnymi znaczkami i od razu czujemy się lepiej. Inaczej w tym względzie wypowiada się oczywiście nasz portfel, ale kogo to w ogóle obchodzi? Połechtaliśmy się po kolarskim podniebieniu i czujemy się lepsi. Do momentu, gdy ktoś nas nie wciągnie na jakimś pseudo-stromym podjeździe.  

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz