poniedziałek, 23 listopada 2015

Gołąbeczki i Pieseczki

Jako zapalony kolarz - amator nie raz wybierałem się na wieczorne treningi. Dzisiaj, podczas jednego z takich treningów uświadomiłem sobie, iż są dwie rzeczy, które najbardziej denerwują podczas nocnej jazdy po mieście. Kiedyś prym w tej klasyfikacji wiedli… inni rowerzyści. Świadomość przydatności lampek rowerowych rośnie jednak z dnia na dzień, więc na tym polu widać znaczną poprawę.

Należy więc zadać sobie pytanie: co innego może człowieka doprowadzić do szewskiej pasji podczas nocnej jazdy po mieście? Są to wspomniane w tytule osobniki określane mianem „Gołąbeczki i Pieseczki”.

Zacznijmy może od Pieseczków. Właściciele psów z reguły odróżniają chodnik od ścieżki rowerowej i chwała im za to! Niestety nie zawsze pilnują, by ich pieseczek taką różnicę „pojmował”. W efekcie ich czworonożny przyjaciel lata sobie gdzie popadnie, a Ty, biedny rowerzysto, wypatruj pod swymi kołami mojego małego zwierzaka! Nie pomyśli taki, że takiego kundelka zauważa się w ostatniej chwili, a następnie robi się wszystko, by jednak nie doprowadzić do spotkania na linii zwierzę-koło rowerowe. No, ale wiadomo – piesek, jest piesek, niech lata, gdzie chce! To, że może zostać potrącony przez rowerzystę, w efekcie czego ucierpi i piesek, i rowerzysta jest mało istotne. Ważne, żeby sobie kundelek pobiegał!

Drugim „złem rowerowego świata” są Gołąbeczki, czyli po prostu zakochani. Idą sobie takie dwa dziubaski, a przy okazji świata poza sobą nie widzą. Myślę, że pozostaliby niewzruszeni nawet gdyby 20 cm od nich przeleciała kometa, a zaraz za nią podążałby Papamobile wraz z Biskupem Rzymu na pokładzie. Dodatkowo „Gołąbeczki” wraz ze swoim problemem z odróżnieniem ścieżki rowerowej od chodnika zatrzymują się w najmniej spodziewanych momentach. Jak się okazuje, robią to w celach „buziaczkowo – przytulankowych”. Na całe szczęście potrafią jeszcze oni odróżnić ścieżkę/chodnik od ruchliwej ulicy i dzięki temu pozbawiają siebie i swoich bliskich historii nt. tragicznej miłości, w której kochankowie giną pod kołami ciężarówki. Opowieść ta zostałaby później sprzedana do „Hollywood”, a następnie powstałby film, pardon: komedia romantyczna, na którą by przychodziły inne, rządne romantycznych opowiastek Gołąbeczki. Warto jednak zauważyć, iż opowieści takie podobają się z reguły tylko Gołąbeczkom płci żeńskiej. Osobniki męskie wolą zostać w domu i pod żadnym pozorem nie oglądać żadnego romansidła.

Co gorsza, wieczór to taka pora, kiedy Gołąbeczki i Pieseczki masowo wychodzą ze swoich kryjówek i zagrażają nie tylko sobie, ale i rowerzystom. Tak więc, jeśli wybierasz się na nocną przejażdżkę rowerową, to – nawet jeśli masz lampki – zapamiętaj sobie jedną radę „Uważaj na Gołąbeczki i Pieseczki”

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz