Jako zapalony kolarz - amator nie raz
wybierałem się na wieczorne treningi. Dzisiaj, podczas jednego z
takich treningów uświadomiłem sobie, iż są dwie rzeczy, które
najbardziej denerwują podczas nocnej jazdy po mieście. Kiedyś prym
w tej klasyfikacji wiedli… inni rowerzyści. Świadomość
przydatności lampek rowerowych rośnie jednak z dnia na dzień,
więc na tym polu widać znaczną poprawę.
Należy więc zadać sobie pytanie: co
innego może człowieka doprowadzić do szewskiej pasji podczas
nocnej jazdy po mieście? Są to wspomniane w tytule osobniki
określane mianem „Gołąbeczki i Pieseczki”.
Zacznijmy może od Pieseczków.
Właściciele psów z reguły odróżniają chodnik od ścieżki
rowerowej i chwała im za to! Niestety nie zawsze pilnują, by ich
pieseczek taką różnicę „pojmował”. W efekcie ich czworonożny
przyjaciel lata sobie gdzie popadnie, a Ty, biedny rowerzysto,
wypatruj pod swymi kołami mojego małego zwierzaka! Nie pomyśli
taki, że takiego kundelka zauważa się w ostatniej chwili, a
następnie robi się wszystko, by jednak nie doprowadzić do
spotkania na linii zwierzę-koło rowerowe. No, ale wiadomo –
piesek, jest piesek, niech lata, gdzie chce! To, że może zostać
potrącony przez rowerzystę, w efekcie czego ucierpi i piesek, i
rowerzysta jest mało istotne. Ważne, żeby sobie kundelek pobiegał!
Drugim „złem rowerowego świata”
są Gołąbeczki, czyli po prostu zakochani. Idą sobie takie dwa
dziubaski, a przy okazji świata poza sobą nie widzą. Myślę, że
pozostaliby niewzruszeni nawet gdyby 20 cm od nich przeleciała
kometa, a zaraz za nią podążałby Papamobile wraz z Biskupem Rzymu
na pokładzie. Dodatkowo „Gołąbeczki” wraz ze swoim problemem z
odróżnieniem ścieżki rowerowej od chodnika zatrzymują się w
najmniej spodziewanych momentach. Jak się okazuje, robią to w
celach „buziaczkowo – przytulankowych”. Na całe szczęście
potrafią jeszcze oni odróżnić ścieżkę/chodnik od ruchliwej
ulicy i dzięki temu pozbawiają siebie i swoich bliskich historii
nt. tragicznej miłości, w której kochankowie giną pod kołami
ciężarówki. Opowieść ta zostałaby później sprzedana do
„Hollywood”, a następnie powstałby film,
pardon: komedia romantyczna, na którą by przychodziły inne, rządne
romantycznych opowiastek Gołąbeczki. Warto jednak zauważyć, iż
opowieści takie podobają się z reguły tylko Gołąbeczkom płci
żeńskiej. Osobniki męskie wolą zostać w domu i pod żadnym
pozorem nie oglądać żadnego romansidła.
Co gorsza, wieczór to taka pora,
kiedy Gołąbeczki i Pieseczki masowo wychodzą ze swoich kryjówek i
zagrażają nie tylko sobie, ale i rowerzystom. Tak więc, jeśli
wybierasz się na nocną przejażdżkę rowerową, to – nawet jeśli
masz lampki – zapamiętaj sobie jedną radę „Uważaj na
Gołąbeczki i Pieseczki”
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz